Wróżenie przy pomocy herbacianych (lub kawowych, chociaż są ciut gorsze) fusów jest proste jak budowa cepa. Pijesz herbatę, zaparzaną tradycyjnym sposobem (czyli nie taką w saszetkach ekspresowych, a zwyczajną, sypaną, najlepiej parzoną w imbryczku), wypijasz ją w miłym towarzystwie, oddając się przyjaznej konwersacji i... masz fusy.
Jeśli jesteś w nastroju „ezoterycznym”, możesz trzy razy zakręcić szklanką zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara, następnie odsączyć płyn i patrzeć.
Patrzeć i widzieć! Bowiem po takich zabiegach, fusy ułożą się w konkretny kształt. Ta metoda wróżenia przypomina w dużej mierze nasze tradycyjne lanie wosku na Andrzejki. Wymaga równie dużej wyobraźni przy interpretacji tego, na co aktualnie spoglądamy i tak samo potrafi rozruszać towarzystwo. Bo najlepsze są przepychanki słowne dotyczące tego, czy w danym kubku widać wielkiego orła, czy może innego i mniej apetycznego ptaka – pawia?
Dlatego, jeśli planujesz w najbliższym czasie zorganizować imprezę, nie zapomnij podać gościom gorącej herbaty. Po pierwsze – spowolni opróżnianie butelek z procentami, a po drugie – zagwarantuje kupę śmiechu!