niedziela, grudzień 22, 2024
czwartek, 28 czerwiec 2012 16:01

Prawdy i mity o LPG

Przez jednych chwalona, przez innych krytykowana. Instalacja gazowa, wokół której urosło wiele legend. Ile w nich prawdy?
Jeżdżenie na gazie jest tańsze
PRAWDA. I to nie tylko ze względu na znacznie niższą cenę gazu (średnio litr kosztuje połowę tego co tradycyjne paliwo), ale także doliczając przerobienie samochodu pod ten typ paliwa. Obecnie założenie instalacji gazowej kosztuje średnio 2000 złotych (ceny wahają się od 1500 zł w przypadku zakładania I generacji do 3000 w przypadku instalacji sekwencyjnej), co zwraca się przy normalnej jeździe w przeciągu roku.

Samochód więcej pali gazu niż benzyny
PRAWDA. Uznaje się, że spalanie wzrasta o jakieś 10-20% w stosunku do średniej na 100 km w cyklu mieszanym. Czyli, jeśli samochód spalał do tej pory 10 l bezołowiowej 95, gazu spali jakieś 11-12 l. Przeliczając tą różnicę: 10 l benzyny – ok. 56 zł (przy cenie 5,60 zł za litr), 11-12 l gazu – 33 zł (przy cenie 2,75 zł za litr) gaz i tak wygrywa.

Od gazu silnik szybciej się psuje
I TAK, I NIE. Zdania ekspertów są na ten temat podzielone. Jedni uważają, że gaz, jako substancja sucha, powoduje większe tarcie poszczególnych elementów silnika, a niestety jeszcze do tej pory nie wymyślono specjalnych olejów do silników LPG. Z drugiej jednak strony, nie istnieje żadna prawidłowość, mogąca jednoznacznie stwierdzić, iż przy korzystaniu z instalacji gazowej silnik się szybciej zużywa.

Każdy samochód można przerobić na gaz
FAŁSZ. Niestety, nie każdy samochód nadaje się do przeróbki. Do tego worka należą, przynajmniej w Polsce, samochody jeżdżące na oleju napędowym. Nie zaleca się także przerabiania na gaz samochodów usportowionych, o silnikach wysokoobrotowych. Dlaczego? Wysokie obroty powodują nagromadzenie się większej ilości gazu w układzie LPG, który może spodowować, lekki i niegroźny dla kierowcy i pasażera, wybuch, uszkadzający całą instalację. Jednym słowem – sportowe auta nie lubią instalacji gazowych i ich przeróbka to jak wyrzucenie pieniędzy w błoto (chyba, że ktoś lubi ciągłe naprawy).