czwartek, listopad 21, 2024
czwartek, 28 czerwiec 2012 11:42

Paliwo alternatywne

Czy zdarzyło Wam się kiedyś jechać samochodem za innym i czuć woń kojarzącą się z frytkami? Właśnie wtedy mogliście być świadkami jazdy na oleju rzepakowym.
Przy obecnych cenach benzyny czy oleju napędowego, wielu z nas pragnie w jakikolwiek sposób zaoszczędzić na jeździe samochodem. Jedni przerabiają swoje wozy na gaz, a inni – jeżdżą na tzw. rzepakówce.

Oczywiście taka modyfikacja paliwa jest możliwa jedynie w dieslach, jednak wbrew powszechnej opinii nie jest ona nielegalna. Co więcej – amatorzy tej metody oszczędzania na paliwie twierdzą, że olej jest o wiele bardziej ekologiczny od oleju napędowego czy promowanego ostatnimi czasy Eko-Oleju (Bio-ON, BioOlej). Czy to prawda – tą kwestię zostawmy ekologom, a przejdźmy do konkretów.

Czy trzeba jakoś szczególnie przerabiać auto, aby móc jeździć na rzepakówce? Zdania na ten temat są podzielone. Jedni twierdzą, że każdy diesel jest w stanie pojechać na oleju kupionym w pierwszym lepszym sklepie, inni – że niezbędna jest wymiana filtrów i innych ustrojstw. Gdyby zapytać o ten problem mechanika, nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi. Jeden doradzi to rozwiązanie, licząc na szybsze zarżnięcie naszego silnika, inny uzna, że to jest bezcelowe.

A propos zarżnięcia, wychodzi kolejna kwestia: czy to jest szkodliwe dla naszego samochodu? Może tak być, jeśli stosujemy sam olej rzepakowy (najmądrzej jest go wymieszać 1:1 z ON), ale wszystko zależy od wieku auta i stanu silnika. Ogólnie zaleca się dość regularnie sprawdzać stan filtrów oraz w razie dziwnych szmerów silnika zaprzestanie stosowania rzepakówki.

I ostatnia kwestia: czy takie rozwiązanie jest całoroczne? Teoretycznie dałoby radę na oleju rzepakowym pojeździć w zimę, ale możemy wtedy odczuć wyraźne osłabienie silnika.

Dlatego tym osobom, którym spodobało się to rozwiązanie polecamy wypróbować je właśnie teraz – na początku słonecznego lata, kiedy temperatura trzyma się na w miarę równym poziomie. Pozostaje tylko pójść do sklepu, wziąć pięciolitrowy pojemnik z olejem za niecałe trzy złote i sprawdzić efekt na własnym aucie.