Do tej pory próbowałam się ich pozbyć na własną rękę, ale zawsze kończyło się to tym, że bakterie rozniosły się po całej twarzy, a po jakimś czasie i tak powstał nowy pryszcz, dokładnie w tym samym miejscu. Było to jak walka z wiatrakami.
W pewnym momencie postanowiłam posłuchać rady mojej kosmetyczki i nie manipulować samodzielnie przy pryszczach. Poleciła mi, aby własnoręczne wyciskanie zastąpić sprawdzonym preparatem punktowym od Dermedic. Mowa o NORMACNE.
Kosmetyczny test preparatu punkowego Normacne marki Dermedic
Preparat punktowy przede wszystkim wygląda bardzo profesjonalnie. To solidne pudełko z wąską tubką z żelem. Kosmetyk jest praktycznie bezzapachowy, posiada długie zakończenie, które umożliwia łatwą, precyzyjną i przede wszystkim higieniczną aplikację. Ma odpowiednią, żelową konsystencję, która jest idealna do stosowania punktowego. Preparat nie zlewa się ze skóry i dość szybko wchłania. Można stosować go pod makijaż.
Działanie
Działanie kosmetyku oceniam bardzo dobrze. Zazwyczaj moja skóra potrzebowała minimum tygodnia, by wykwit skórny się względnie zagoił. Stosując ten preparat, czas powracania do dobrego wyglądu skrócił się do trzech dni! Dotyczy to najcięższych przypadków. Niektóre drobne i świeże pryszcze zniknęły już na następny dzień. Żel nie podrażnia i nie wysusza skóry, dlatego efekt leczniczy jest bardzo trwały. Stosuję go od miesiąca i do tej pory nie zauważyłam żadnych nowych wykwitów. Producent zapewnia, że zmniejszenie trądzikowych zmian zapalnych nastąpi już po 6 godzinach. Jest to bardzo możliwe, jednak ja nie potrafię dokładnie określić tego czasu, ponieważ stosowałam preparat głównie na noc. Działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne jest bardzo widoczne, zmniejszenie rozszerzonych porów również. Dodatkowo zauważyłam delikatne rozjaśnienie przebarwień potrądzikowych, które mam na brodzie.