Na poligonie codzienności
Oczywiście można zapytać siebie: czy tylko współczujemy wszystkim, rozmawiamy o ich biedzie i nieszczęściu, nie mogąc tak naprawdę realnie pomóc, czy faktycznie jesteśmy w stanie dołożyć swoją dolę i podać pomocną dłoń. Jeżeli tak, oczywiście warto to zrobić, pamiętając jednak, że nasz własny świat też czeka na naszą uwagę. Tak naprawdę właśnie nasz brak czasu i uwagi dla najbliższych jest największą bolączką i przyczyną wielu problemów rodzinnych, które kreują świat. Mamy za to czas, żeby wysłuchać wiadomości z całego świata, dowiedzieć się o wszystkich krzywdach wyrządzonych biednym w Meksyku, poznawać dwa razy dziennie kursy walut, trząść się na widok wzrastających cen paliwa i żyć tym, co nam podadzą...
Mało w naszym życiu wolności, coraz mniej... I nie chodzi tylko o to, że gdyby w jeden dzień padło kilka sieci supermarketów, umarlibyśmy z głodu, bo nikt przecież już nie pamięta, jak się robi zupę, a co dopiero jak wyhodować na nią składniki....chodzi głównie o wolność myślenia, radość z wstawania rano i zasypiania w spokoju. Od rana wiadomości, pogoń, pęd, odganianie się od najbliższych, gonitwa za pieniądzem, który jak już zdobyty- nie cieszy praktycznie wcale i szybko ucieka...owszem, pieniądz daje możliwość wolności, ale tylko w bardzo ograniczonym zakresie. Bo czy można kupić miłość, przyjaźń, darowany z serca a nie interesu czas? Na ile wycenić fakt, że dziecko ma depresję, sięga po narkotyki i nie ma z nami żadnej więzi emocjonalnej? Zarobiliśmy podczas jego młodości kilka milionów, więc się opłacało?
„Cicho, cicho, bo słucham. Nie mam czasu, bo oglądam. Idź włącz sobie bajkę albo komputer...” Słowa, których tak łatwo używamy, a tak wiele kosztują- nie pieniędzy, ale życiowego szczęścia. Często żyjemy dla sąsiadów, otoczenia- bo już mam swoje lata, bo rodzina ponagla, bo muszę się sprawdzić, pokazać. Jak coś się nie uda, nie umiemy znieść porażki, bo w dzisiejszych czasach to oznaka wielkiej słabości. W mediach pokazują, że tylu się udało. Dwa fakultety, praca w dużej firmie, duże mieszkanie, samochód...reszta przecież to Ci słabi.
A przecież każdy z nas upada, ma problemy, najczęściej bardzo podobne do siebie. Tyle tylko, że przestaliśmy się sobie zwierzać szczerze, nie mówimy prawdy- bo boimy się oceny, krytyki. Wszyscy więc gramy jakąś rolę w środowisku, towarzystwie, rodzinie. W razie tragedii udajemy się do psychologa, byle tylko był obcy i nie mógł nas zidentyfikować. Co za ciężar dzisiejszego świata. Gdzie jest instytucja prawdziwego przyjaciela, brata, siostry? Dla sprawiedliwości dodam, że wielu z nas ma to szczęście i pielęgnuje najbliższych, wiedząc, że to najcenniejsze, co mamy. Przecież nawet pałac nie cieszy w samotności. Na poligonie życia warto iść pod prąd- robić swoje, nie przejmując się podawanymi nam mieszankami wybuchowych informacji, z którymi musimy się zapoznać. Jutro będą następne i następne...i tak do końca naszych dni. Nasze zaś dzieci, przyjaciele, ukochane osoby nie są codziennie nowe i trzeba dbać, żeby zostały z nami z miłości, nie z interesu. I jeszcze na koniec wartość najcenniejszej i bardzo darmowej czynności, jaką możemy już za chwilkę podarować swojemu otoczeniu zamiast gonitwy za kupieniem kolejnego, drogiego prezentu:
Nic nie kosztuje, ale wiele daje. Wzbogaca tych, którzy go otrzymują, nie zubażając tych, którzy go dają. Trwa tylko chwilę, a pamięta się go czasami całe życie. Nikt nie jest na tyle bogaty, żeby nie mógł bez niego żyć i nikt nie jest tak biedny, żeby nie mógł sobie na niego pozwolić. Jest odpoczynkiem zmęczonych, słońcem smutnych i najlepszym środkiem na kłopoty. Jednak nie można go kupić, wyżebrać, pożyczyć, ani ukraść, ponieważ dla nikogo nie stanowi żadnej wartości, dopóki się go nie podaruje...nikt bowiem nie potrzebuje śmiać się tak bardzo, jak ci, którym nic już nie zostało do dania....
Uśmiechnij się szczerze i radośnie do swojego otoczenia, zwróć uwagę na koleżankę z boku, posłuchaj uważnie, a okaże się, że to najcenniejsze chwile na poligonie dzisiejszego życia...