Tegoroczna, siódma edycja festiwalu odbyła się pod hasłem „Maski”. 19 spektakli i koncertów wykonanych przez 164 artystów z 16 krajów świata, a oprócz tego warsztaty, wystawy, spotkania i oblegane przez publiczność seanse filmowe. 7 grup dziecięcych, 4 kontynenty i 112 wolontariuszy, dzięki pracy i zaangażowania których, całe przedsięwzięcie miało sens. Tak w skrócie przedstawiają się statystyki tegorocznej siódmej edycji Brave Festival. Jest to wyjątkowe wydarzenie w skali światowej, ponieważ jako jedyne w Polsce oraz nieliczne w Europie porusza problem wypędzeń z kultury. W tym roku tematem przewodnim była maska. Co skrył pod nią Brave?
- W trakcie Brave’a mieliśmy okazję zobaczyć rozmaite maski. Niektóre straszyły, bawiły, jeszcze inne przenosiły widzów w daleki, fantastyczny świat. Bogato zdobione i minimalistyczne, wykonane z drewna, z tkaniny, malowane bezpośrednio na twarzy oraz te niematerialne – to tylko niektóre z rodzajów masek, które mieliśmy okazję zobaczyć podczas festiwalu. Każda z nich była wyjątkowa i niepowtarzalna, każda niosła ze sobą inne znaczenie i przekaz – podsumowuje Marek Mieleszko, producent wydarzenia.
Niesamowitym widowiskiem, które zarówno przerażało, jak i ciekawiło zebrane audytorium były egzorcyzmy w wykonaniu lankijskiej grupy Tovil. Tancerze, którzy wcielili się w wyobrażenia demonów, zakładając niesamowicie ekspresyjne maski, zademonstrowali publiczności swoje umiejętności przy dźwiękach bębnów. Piękny i niezrozumiały dla Europejczyków rytuał, był jeszcze bardziej niesamowity dzięki atmosferze, którą zbudowało otoczenie. Krąg z pochodni, ustawiony tuż nad nurtem rzeki i tańczący w nim artyści oświetlani jedynie przez blask ognia – ten kto doświadczył występu gości ze Sri Lanki, pewnie jeszcze długo będzie miał go w pamięci.
Prawdopodobnie największym zaskoczeniem tegorocznej edycji plemię Saharyia. Rdzennimieszkańcy Radżasthanu, zwani też Ludźmi Lasu, zachwycili zebraną publiczność swoim niezwykle prawdziwym i porywającym rytuałem w formie udramatyzowanego tańca Swang. Dzięki fantastycznie pomalowanym twarzom i ciałom młodzi hindusi zmienili się w nierealne postaci, naśladując bóstwa, demony i zwierzęta. Autentyczność ich spektaklu potęgował fakt, że plemię Saharyia to naturszczycy, którzy pierwszy raz w życiu opuścili swoją wioskę. Na ich występ znalazło się więcej chętnych niż dostępnych miejsc!
Zupełnie odmiennym w klimacie widowiskiem było także hinduskie przedstawienie Kathakali. Ten spektakl zachwycał precyzją i elegancją. Doskonałe i drobiazgowe makijaże, które przyjmowały formę maski, przemyślane i dystyngowane ruchy, bogato zdobione stroje – to wszystko sprawiało, że widzowie zebrani w Teatrze Polskim nie mogli oderwać oczu od aktorów. Maska, jaką stawał się makijaż, sprawiała, że aktorzy na kilka godzin przechodzili całkowitą transformację i przeistaczali się w kogoś innego. Niezwykłym występem uraczyła nas także grupa Be-Being. Artyści z Korei Południowej zaprezentowali dzieło totalne – połączenie starej tradycji z nowoczesnymi technikami multimedialnymi. Tym razem maski zaprezentowane na scenie były minimalistyczne, tak różne od tych które mieliśmy okazję zobaczyć choćby na występie otwierającym Brave Festival – Topeng Pajegan.
Maska to nie tylko rekwizyt zakładany na twarz. Można także rozumieć ją metaforycznie. W doskonały sposób pokazały nam to dwa niesamowite koncerty, które podbiły serca publiczności. Blind Note to grupa artystów z sześciu różnych państw świata. Zespół poza wyjątkowym brzmieniem wyróżnił fakt, że koncertowali pod maską całkowitej ciemności, chcąc w ten sposób zwrócić uwagę na problemy niewidomych w krajach Trzeciego Świata. Połączenie kultur oraz osobowości utalentowanych muzyków sprawiły, że publiczność oszalała, dziękując artystom owacjami na stojąco.
Reza Mazandarani to artysta, dzięki któremu przenieśliśmy się w dalekie obszary dawnej Persji za sprawą bajecznych, egzotycznych dźwięków. Wraz z wokalistką Malihe Moradi, a także muzykami grającymi na perskich instrumentach mogli podczas Brave Festival zdjąć na chwilę maskę, którą muszą na co dzień zakładać w kraju, w którym żyją.Brave Festival to wydarzenie niezwykłe. Możnanazwać go festiwalem spotkań, ponieważ podczas niego dochodzi do niezwykłego zetknięcia różnych kultur. To wydarzenie, w którym nie tylko publiczność spotyka się z różnymi artystami, ale także oni stykają się ze sobą.
– To co najbardziej cenię w festiwalach, to możliwość poznawania różnych ludzi i zobaczenia ich kultury – powiedział Vincent Segal, francuski wirtuoz wiolonczeli podczas niezwykłego koncertu, który dał razem z malijskim muzykiem Balake Sissoko. – Dzisiaj na przykład miałem okazję spotkać się z artystami Kathakali. To było niesamowicie inspirujące przeżycie – nie mógł wyjść z podziwu Francuz. Artyści z różnych stron świata chodzili na występy innych grup, chcąc zgłębić także ich kulturę. Dlatego nikogo nie dziwił widok sardyńskiej grupy Mamuthones na występie indonezyjskiego mistrza I Made Djimat czy aktorów Kathakali zachwycających się nowoczesną formą występu Be-Being.
Brave Festival towarzyszył jego młodszy brat – Brave Kids, w którym wzięły udział dzieci z różnych zakątków świata. Dzieciaki przez dwa tygodnie brały udział w warsztatach, gdzie uczyły siebie nawzajem różnych umiejętności. I tak, dzieci z Ugandy uczyły break-dance’u, romskie tańca, zaś norweskie chodzenia na szczudłach. One także miały okazję doświadczyć zetknięcia się z odmienną kulturą, co niejednokrotnie powodowało zabawne sytuacje.
Brave Festival w tym roku udowodnił nam, że pod maską odmiennej kultury kryją się ludzie tacy sami, jak my. – W przyszłym roku tematem Brave będą kobiety i ich mistyczna rola w kulturze – zapowiedział Grzegorz Brall na finale festiwalu, wywołujący tym ogromny entuzjazm wśród publiczności. Jakie przedstawicielki ginących kultur zaproszą organizatorzy podczas następnej edycji? Dowiemy się już za rok, kiedy znów odważny festiwal opanuje Wrocław.