Okazuje się, że Doda była wobec swojego partnera nieco zbyt wymagająca.
„Oczekiwała, że będę zawsze samcem alfa, chory czy zdrowy, słońce czy deszcz. Jak z komiksu. Zabrałem Dorotę na randkę za granicę, polecieliśmy do Pragi. Przeziębiłem się. Bywa. Nic wielkiego, jedynie gorączka i katar. Ze strony Dody nie było jednak zmiłuj się. Była wkurzona, że mamy trzy dni wolnego, a ja jestem niedysponowany.”
W innym fragmencie, poświęconym swojej walce z białaczką, Darski pisze:
„Potrafiła siedzieć ze mną nawet po dwanaście godzin. Była przy mnie tylko fizycznie, czułem spory deficyt empatii i zrozumienia. Zebrałem się w sobie, wyrzuciłem z siebie żale, powiedziałem: <<Kochanie, nie musisz ze mną siedzieć dwunastu godzin, wystarczy, jak będziesz godzinę, ale poświęcisz ten czas dla mnie, rozmawiaj ze mną>>. A ona siedziała i szukała w sieci nowych butów na galę.”
Przyjaciel Doroty, a zarazem jej sobowtór - Dżaga, skomentował te rewelacje następująco:
- Jak można być takim niewdzięcznym palantem!!! Stary, moim zdaniem kompletnie Ci odbiło, a błysk fleszy (cudzych) wypalił Ci łeb od środka. Co za brednie!!! Byłem jedną z pierwszych osób, która dowiedziała się o Twojej chorobie od mojej załamanej na maxa przyjaciółki więc wiem jak było. Byłem świadkiem tego, jak odkłada swoje życie na półkę ratując Twoje. Jak poświęca się niknąc w oczach i desperacko szuka Ci szpiku. A Ty piszesz takie rzeczy?! Dla mnie jesteś zerem. Ten Twój diabeł by sobie Tobą dupy nie wytarł nawet.