Bez antyperspirantu ani rusz
Dobry dezodorant w spray’u lub sztyfcie to podstawa. Dodawane do antyperspirantów sole glinu i kompleksy glinowo-cyrkonowe zwiększają ich skuteczność w walce z nadmierną potliwością. Tego typu kosmetyki ograniczają wydzielanie potu o około 20%. Działanie antyperspirantów, niezależnie od deklaracji producenta, nie jest trwałe. Efekt znika po każdorazowym myciu, jak również podczas intensywnego pocenia się. Ponadto trudno użyć dezodorantu na plecach czy na czole. Dlatego kosmetyki są tylko wsparciem, a nie rozwiązaniem problemu.
Na ratunek botoks
Nadpotliwość można skutecznie zwalczyć. Jeden zabieg w gabinecie medycyny estetycznej likwiduje problem na co najmniej kilka miesięcy. - W tym celu wykorzystuje się toksynę botulinową – wyjaśnia dr Agnieszka Bliżanowska z Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm, która zaleca tę metodę swoim pacjentom. - Botoks podaje się w kilkanaście miejsc dotkniętych nadmiernym wydzielaniem potu. Często lekarz, aby je zlokalizować najpierw wykonuje tzw. test Minora - sprawdza, które miejsca na skórze pocą się najbardziej – dodaje. Jak to działa? Toksyna botulinowa blokuje działanie nerwów odpowiedzialnych za wytwarzanie acetylocholiny, która pobudza czynność gruczołów potowych. - Efekt przychodzi już po kilku dniach i utrzymuje się od 5 do nawet 10 miesięcy – mówi dr Agnieszka Bliżanowska.
Powód do dumy zamiast wstydu
Randka z igłą kojarzona jest raczej z telewizyjnymi gwiazdami. Na pewno bardziej niż z kolegami z biura. To tylko stereotyp. Toksyna botulinowa wstrzykiwana w kilku miejscach nie jest w tym wypadku zabiegiem upiększającym. Wygląd pozostaje bez zmian, ale za to zmienia się wizerunek, który ciężko zbudować, chodząc w mokrej koszuli i rozsiewając zapach, którego nie lubi przecież nikt.