Jak dobre nadruki na koszulki prowadzą do większej ilości nadruków kiepskich
Być może jacyś amerykańscy naukowcy przeprowadzili kiedyś badania na ten temat. Gdyby tak było, ich wyniki potwierdziłyby zapewne potoczną obserwację, wedle której to, co na koszulce, to prędzej czy później w mózgu. A to co w mózgu, to na koszulce. Odnotowałyby również problem, który pojawia się zawsze, gdy mowa o przekazie ograniczonym już nie do kilku zdań lub kilkuset znaków, a do jednego symbolu i dwóch, góra trzech wyrazów. Bo tak przecież wyglądają nadruki na koszulki.
Jaki to problem? Najprościej zdefiniować go jako trywializację przekazu. To, co mieści się na koszulce musi być bowiem krótkie, dosadne i w dwóch słowach podsumowywać jakiś obszar życia. Wiadomo – dobre nadruki na koszulkę są dobre, bo zawierają głębokie przemyślenia sprowadzone do krótkiego i mocnego przekazu.
Tyle, że wcale tak nie jest. Przekaz krótki i mocny to zwykle przekaz uproszczony. Nie ma w nim miejsca na niuanse i złożoność świata. Nie ma mowy o tym, żeby zapytać – czy aby na pewno. O przedstawieniu innego punktu widzenia nie wspominając.
Można więc cieszyć się z tego, że tak wiele jest dobrych nadruków na koszulki, ale można też zastanawiać się, czy nie jest to przejaw głębszego trendu, na końcu którego znajduje się rzeczywistość, w której ludzie porozumiewają się komunikatami ograniczonymi do dwóch, trzech słów oraz powtarzanymi bezmyślnie sloganami. Taka rzeczywistość będzie oczywiście światem, w którym dobry pieniądz (czyli dobre koszulki) wyparty zostanie przez pieniądz zły (czyli koszulki z nadrukami kiepskimi). Innymi słowy im więcej dobrych nadruków na koszulki, tym więcej tych gorszych. joyofcomunism http://artykuly.com.pl