niedziela, grudzień 22, 2024
piątek, 29 lipiec 2011 18:48

Powstać po upadku

Nie sztuką jest nie upadać. Wygrywają w życiu ci, którzy potrafią podnieść się po upadku. Czasami powoli, najpierw na kolana, konsekwentnie jednak i z wielką wiarą w zwycięstwo. Patrzymy na osoby znane, popularne, uśmiechnięte i szczęśliwe. Nie znamy jednak zupełnie ich prawdziwych uczuć, przeżyć, nastrojów.

Nie wiemy, ile zakrętów przeszli, ile potknięć i upadków, ile razy podnosili się z wiarą, że tym razem musi się udać. Każdy z nas powinien zdać sobie sprawę, że nasze życie pełne jest niewiadomych, znaków zapytania, tak zwanych niespodzianek. Uśmiech i łzy, radość i smutek, bogactwo i bieda, euforia i rozpacz, miłość i nienawiść. To tylko niektóre uczucia i stany, które prędzej, czy później spotkają nas na krętej drodze życia. Sztuką jest przyjąć te stany, zaakceptować, przepracować, przeżyć. Pozwolić sobie na dogłębne ich poznanie, przyjęcie. Nie można jednak pozostać obojętnym wobec działania, do jakiego nas popychają. Czuć się smutnym, załamanym, zdruzgotanym wręcz- ludzka rzecz. Położyć się jednak, poddać depresji, odciąć się od świata, zażywać środki uspokajające w wielkich ilościach- to już słabość, która jest bardzo niebezpieczna. Czuć – można wszystko. Działać trzeba już w granicach rozsądku i własnego bezpieczeństwa. Wielcy ludzie zawsze byli, są i będą gotowi na trudności, zakręty, mury na swojej drodze. Nikt nikomu nie obiecał, że będzie nam tylko łatwo. Najważniejsze jest, żeby z każdej sytuacji wyciągnąć naukę, powstać i powiedzieć: przeżyłem, jestem silniejszy, przeszedłem wielką szkołę życia. Jestem mądrzejszy, spokojniejszy, pokorniejszy, ale mniej się boję. Pokora wobec życia, a zarazem brak lęków, uprzedzeń – to klucze do szczęścia. Zdarza się w życiu, że dotykają nas prawdziwe tragedie. Ciężko o nich myśleć i mówić, cóż dopiero pisać. Jak można poradzić sobie z nieuleczalną chorobą, nagłą śmiercią najbliższej osoby, kalectwem..? Jak dać radę i umieć się jeszcze kiedyś uśmiechać? Czy jednak poddanie się załamaniu ma jakiś sens? Trzeba przecierpieć, pozwolić sobie na żałobę, okazywanie bólu. Nawet wskazane jest wyrzucenie z siebie emocji, rozgoryczenia, nagromadzonych uczuć. Później jednak, powolutku, bez pośpiechu i przymusu, trzeba zaakceptować swoją historię, swoje przeżycia i potraktować je jako ważną lekcję. Czym jest ona trudniejsza, bardziej bolesna- powinna być bardziej pouczająca i pozostawić w nas poczucie pokory, nauki, ale także siły do pokonywania trudności. Od wieków ludzie przeżywali podobne rozterki, tragedie, upadki. Zmieniła się tylko technika, dostęp do informacji z całego świata. Człowiek jednak pozostał taki sam. Ma takie same potrzeby, pokusy, konstrukcję psychiczną i fizyczną. Warto śledzić historię ludzi z kart historii, obserwować, uczyć się i wyciągać wnioski. Wszyscy ulegali losowi, upadali. Wielcy jednak za każdym razem powstawali i wierzyli w ostateczne zwycięstwo. Może myślisz, że jesteś tylko zwykłą kobietą, pracujesz na etacie, nie masz zadatków na bycie premierem ani nawet prezesem firmy. Nie szkodzi. Nie przeszkadza Ci to stawać się codziennie wielkim człowiekiem, wielką kobietą. Nasza wielkość to nie kariera, kostium cyborga i lodowata, zimna twarz. Nasza wielkość to kobiecość, pokonywanie swoich słabości, egoizmu, pesymizmu, załamań i okresowych depresji. Nasza wielkość to podnoszenie się za każdym razem, kiedy potkniemy się i upadniemy niespodziewanie. Nasza wielkość to piękno wewnętrzne, zewnętrzne i siła, która pozwala ubarwiać świat i prowadzić go do dobra. Nie poddawajmy się nigdy. Powstawajmy i bądźmy uparte. Zawsze jednak uparte w dobrym. Warto spróbować- efekty mogą nas zaskoczyć.