Tak często dzisiaj używamy słowa „ kocham”. Używamy go do opowiadając o najnowszym filmie, wspominając o przystojnym aktorze. Mówimy „ kocham”, choć tak naprawdę słowo to jest w tym kontekście pustym zlepkiem głosek. Pod nimi nie znajduje się zupełnie nic. Z tęsknotą wspominamy czasy, w których ludzie długo zastanawiali się, zanim wypowiedzą to wielkie wyznanie miłości. Jeżeli jednak do tego dochodziło, słowa takie niosły za sobą wielkie przyrzeczenia, wielkie sprawy, często do końca życia. Za miłością stała wielka siła, która niosła na swoich barkach kochających się ludzi. Trwali oni, choć przychodziły dzieci, wielkie zmęczenie, wojny, choroby, spadała atrakcyjność, istniały pokusy łatwiejszej i przyjemniejszej – na pozór- drogi. Miłość może przetrwać bardzo wiele, choć jednak nie wszystko. Bywają mordercze ciosy, które uśmiercają miłość, a wraz z nią niezbędne zaufanie. Prawdziwą miłość może zabić zdrada fizyczna i psychiczna. Sprawia ona, że żadne wytłumaczenie nie ma racji bytu. I choćby ludzie dla wygody, interesu, korzyści, ominięcia kłopotów- pozostali razem, będzie to fikcyjny układ w którego kąciku przycupnie wykrwawiające się, słabiutkie, umierające uczucie miłości. Można powiedzieć, że przecież tam gdzie miłość, nie ma zdrady. Zgadza się. Jest jednak czasami nieodpowiedzialność, głupota, brak przewidywania konsekwencji swoich zachowań. Bywa za dużo alkoholu, bywa utrata „ jasności umysłu”. Są to jednak przypadki tak rzadkie, że nie należy traktować ich jako normy. Twierdzenie, iż miłość i nienawiść to siostry można potraktować jako pretekst do głębszego spojrzenia na siłę obu tych stanów. Oba tak silne, porywające, mogące przyćmić rozum i logikę. Pierwsze jednak budujące, drugie totalnie destrukcyjne. Jeżeli kochaliśmy prawdziwie, gdzieś w głębi serca, kochamy nadal. Jeżeli nasza miłość została zraniona, podeptana, nie uciekajmy w niszczącą nienawiść. Ucieczka taka może być wielką pokusą, która wypełni lukę w miejscu szalonej, choć obecnie tak zmiażdżonej miłości. Spróbujmy stanąć ponad tym. Popatrzeć z boku. Pożałować człowieka, który zniszczył tak piękny stan, tak wzniosłe piękno. Nie zacinajmy się jednak. Nie warto burzyć własnego wnętrza, pogrążać się. Lepiej stać z boku ze smutkiem, ale i z godnością. Zachować piękne wspomnienia, dobre dni w sercu. Prawdziwa miłość się nie kończy. I choćby przegrała zniszczona przez głupotę drugiego człowieka, warto, żeby pozostawiła godność i szacunek do samego siebie. Miłość jest piękna i niech taką pozostanie.