czwartek, listopad 21, 2024
czwartek, 04 kwiecień 2013 11:16

Gdzie oni są?

6 i 7 kwietnia o godzinie 19.00 kanał CBS Action wyemituje thriller „Pożeracze czasu” na motywach powieści Stephena Kinga. 11 osób budzi się nagle w samolocie podczas lotu i stwierdza, że pozostali pasażerowie oraz załoga zniknęli bez śladu.

Na szczęście na pokładzie jest były pilot, któremu udaje się bezpiecznie sprowadzić samolot na ziemię. Ale świat, jaki zastają na dole bohaterowie, wcale nie jest taki jak przedtem! Brzmi tajemniczo i nierealnie? To niemożliwe, żeby ludzie nagle zniknęli bez śladu? Nic bardziej błędnego! Historia pokazuje, że zarówno na lądzie, w wodzie, jak i w powietrzu tajemnicze zniknięcia są częstsze, niż mogłoby się wydawać!

Jednym z najsłynniejszych miejsc, w których giną ludzie, jest oczywiście Trójkąt Bermudzki (obszar zachodniego Atlantyku, rozciągający się od Bermudów, po Florydę i Wyspy Bahama ). Od XIX wieku na tym terenie zaginęło ponad 40 statków i 20 samolotów z ponad dwoma tysiącami osób na pokładach! Okazuje się, że liczba ta wcale nie przekracza średniej, ale wiele przypadków zaginięć było tajemniczych i po dziś dzień pozostają one niewyjaśnione.

Zła sława tego terytorium sięga już XVI wieku i przez lata podsycana była kolejnymi historiami o niejasnych zakończeniach.

W 1881 roku pojawił się tam trójmasztowy szkuner bez załogi i bez dziennika okrętowego. Gdy członkowie załogi statku „Ellen Austin” przesiedli się na odnaleziony szkuner…  wkrótce także zaginęli bez śladu. Po pewnym czasie cały statek rozpłynął się w gęstej mgle. W 1885 roku pojawił się w tym rejonie płynący na pełnych żaglach statek „James B. Clester”, wyglądający na nienaruszony, ale bez pasażerów. W podobnych okolicznościach odnaleziono statek „Mary Celest” – był w idealnym stanie, ale bez załogi. Wypłynął on z portu w Nowym Jorku w listopadzie 1872 roku. Na pokładzie oprócz ośmiu osób znajdowało się wówczas 1701 beczek spirytusu. 4 grudnia statek (już bez załogi i 9 beczek alkoholu) został odnaleziony 400 mil od Gibraltaru. Do dziś nie udało się ustalić, co stało się z osobami podróżującymi na „Mary Celest”, ale przez lata pojawiało się wiele hipotez (mówiących na przykład, że załoga statku obawiała się wybuchu alkoholu lub, że kapitan wyskoczył za zaginioną żoną i córeczką).

Oczywiście tajemnicze oddziaływanie Trójkąta Bermudzkiego wpływa nie tylko na statki. Przez lata miały tam miejsce dziwne i niewytłumaczalne katastrofy lotnicze lub wręcz zniknięcia samolotów, po których nie znaleziono nawet plamy oleju na wodzie!

5 grudnia 1945 roku zaginęło tam pięć bombowców, a następnie ratowniczy wodnopłatowiec, który ruszył w ślad za nimi. Gigantyczne morskie i powietrzne poszukiwania nie przyniosły żadnego efektu. W 1948 roku zaginął samolot „Star Tiger” z 30 osobami na pokładzie. Nigdy nie rozwikłano zagadki, dlaczego nie doleciał z Londynu na Bermudy. Na szczęście nie zawsze dziwne wydarzenia w przestworzach nad Trójkątem Bermudzkim kończyły się tragicznie. Pewnego razu z radarów zniknął odrzutowiec linii „National Airlines”. Gdy w końcu samolot szczęśliwie wylądował, okazało się, że zegarki członków załogi późnią się o 10 minut!

Jak się okazuje, wiele osób ginie bez śladu także na lądzie. I nie chodzi tu o przypadkowe zaginięcia, w przypadkowych miejscach – są tereny, na których tajemnicze zniknięcia zdarzają się częściej!

Wiele osób ginie bez wieści w Parkach Narodowych w Ameryce Północnej. Były policjant David Paulides przeanalizował tajemnicze zniknięcia w Parkach Narodowych Stanów Zjednoczonych i Kanady. Odkrył 28 miejsc, w których to zaginięć dochodzi częściej, niż wskazywałyby na to statystyki. Opisał aż 400 tajemniczych zniknięć w tych regionach. Te tereny to między innymi: część parku Yosenite w Kalifornii, okolice jeziora Tahoe, czy tereny wokół góry Mt. Charleston w Newadzie.

W Górach Zielonych w Stanie Vermont w USA znajduje się obszar nazywany Trójkątem Vermonckim. W I połowie ubiegłego wieku w ciągu zaledwie pięciu lat zaginęło tam aż 9 osób. Ludzie ci przepadali zwykle w biały dzień, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów. Zaginięcia te skończyły się równie nagle, jak się zaczęły. 12 listopada 1945 zaginął tam przewodnik Middie Rivers. Gdy wracał z wyprawy z czterema wędkarzami, wyprzedził ich i nagle zniknął. Mimo miesięcznych poszukiwań, nigdy go nie odnaleziono.

1 grudnia 1946 zaginęła 18-letnia Paula Welden, która znała teren i była doświadczona we wspinaczce. Poszukiwało jej 500 ochotników, przy wsparciu FBI, jednak nic to nie dało – dziewczyna zniknęła bez śladu.  Trzy lata później zaginął James e. Tetford, widziany po raz ostatni w autobusie. 

12 października 1950 roku zniknął Paul Jepson, którego matka zostawiła na chwilę w samochodzie. Psy tropiące natrafiły na ślad, który urywał się nagle w pobliżu Góry Glastenbury. Dwa tygodnie później w góry wraz ze swym kuzynem wybrała się dobrze znająca okolicę 53-letnia Freida Langer. Kobieta wpadła do potoku i postanowiła wrócić do pobliskiego obozu, by się przebrać. Kobieta zniknęła i mimo długich poszukiwań, nie udało się jej odnaleźć żywej. Odnalazła się martwa, w maju kolejnego roku, na otwartym terenie, na którym wcześniej z pewnością zauważyłyby ją ekipy poszukiwawcze. Pojawiły się różne hipotezy mówiące o tym, co mogło stać się z zaginionymi osobami.

Mówiono, że być może na tym terenie działał seryjny morderca, że ludzie ci padli ofiarą dzikich zwierząt lub wpadali do wąwozów. Żadnej z tych teorii nie udało się udowodnić.
Jak widać zbiorowe zaginięcia to nie książkowy i filmowy wymysł! Mają miejsce od stuleci, w przeróżnych miejscach!

Thriller „Pożeracze czasu” na motywach powieści Stephena Kinga 6 i 7 kwietnia o godzinie 19.00 tylko na kanale CBS Action!